Co ma hologram do sportu? Jaki jest związek między rozwojem mięśni, szlifowaniem formy, poprawianiem kondycji, współzawodnictwem a holograficznymi etykietami zabezpieczającymi? Pozwolę sobie przypomnieć – hologramy służą zabezpieczaniu towarów oraz dokumentów przed podrabianiem. Z jednej strony nie da się ich skserować, skopiować, z drugiej nie da się ich przekleić. Każda próba odklejenia skończy się ich zniszczeniem. Wracając do tematu – postaram się udowodnić, że pozornie dwa skrajnie różne tematy mają ze sobą ścisły związek.
Na to jak wyglądają obiekty sportowe, z których korzystamy np. siłownie, baseny, stoki narciarskie, korty tenisowe, boiska do kosza znaczny wpływ mają dochody właściciela obiektu. Ceny karnetów, wejściówek również uzależnione są od przewidywanego przychodu danej instytucji. Co, jeśli jednak część użytkowników eksploatuje obiekt, „zużywa go”, zajmuje miejsce oraz grafiki, a nie płaci za to złamanego grosza? Tak, to możliwe! W portfelu noszę „karnet” na basen, który kupiłem za 250 zł. Wszystkie moje wejścia potwierdzane są parafką recepcjonisty. Co więcej, recepcjoniści zmieniają się w zależności od pory dnia. Dawniej parafki zastępował dziurkacz papierniczy. Ktoś stwierdził, że „bezpieczniej” będzie parafować…
Dla faceta zajmującego się na co dzień zabezpieczeniami wniosek jest oczywisty: łatwe do podrobienia. Zwykły kartonik o gramaturze 150gr z logo firmy i krateczkami do parafek. Nic prostszego – starczy kolorowe ksero. Oczywiście firmowa pieczątka na odwrocie karnetu również wywołuje uśmiech – starczy kolorowe ksero – opcja dwustronna. Tak jak wspominałem karnet kosztował 250 zł! Czyli mamy do czynienia z drukiem wartościowym – niezabezpieczonym absolutnie niczym. Przy nakładzie 2000 szt. (strzelam, że tyle mogą mieć klientów „karnetowych” w ciągu roku) hologram z logo pływalni kosztowałby od 28 -33 groszy. Przypomnę, że karnet ma wartość 250 zł! Nie wiem ilu pływaków chodzi na basen za ok. 45 groszy (koszt dwustronnej kopii kolorowej) – obawiam się jednak, ze kilku już na to wpadło. Gdyby nawet trafili do punktu ksero, który odmówiłby takiej usługi – zawsze zostaje stara dobra drukarka kolorowa + skaner. Może jest to wiara naiwna, ale uważam, że zaoszczędzone pieniądze na nieuczciwych karnetach mogłyby w dłuższej perspektywie czasu przyczynić się do większych inwestycji w obiekty sportowe, czystsze szatnie, nowe sauny itp. Kto wie – gdyby pieniądze z wszystkich karnetów wpływały do prawowitego właściciela (podrabiane karnety można nie tylko używać, ale i sprzedawać !!!) może ich koszt – dla nas, uczciwych sportowców, byłby niższy.
Podobne myśli przyszły mi do głowy, kiedy byłem ostatnio na nartach. Myślę o małym, polskim ośrodku narciarskim, którego nazwy oczywiście nie wymienię. Można w nim było kupić karnety 10 – zjazdowe – koszt 25 zł. Karnet to trochę dużo powiedziane – karteczka z nadrukowaną / skserowaną nazwą wyciągu. Narciarzy cała masa. Weryfikacja – niezwykle znudzony Pan posługujący się starym, sprawdzonym dziurkaczem. Gdy naliczał 10 dziurek proponował nowy „karnecik” za 25 zł. Po co ktoś miałby go kupować – w sąsiedniej mieścinie jest cudowny punkt ksero… Chyba, że zabierzemy z domu wspomniane już: drukarkę oraz skaner. A przed sezonem wystarczyło wgrzać chociaż najmniejszy (najtańszy) hologram w karnety. Karnet bez hologramu oznaczałby jednoznacznie podróbkę – a tak weryfikacja jest po prostu niemożliwa.
Szanowni Przedsiębiorcy zajmujący się businessem sportowym. Zadzwońcie do nas – podpowiemy Wam, gdzie wasz system „karnetowy” może być nieszczelny! Zabezpieczymy go tak, że całość pieniędzy ze sprzedaży karnetów trafi do Waszej kieszeni. Ze swojej strony liczę, że pozwoli to nie tylko zarabiać większe – należne Wam pieniądze, ale również ulepszać Wasze obiekty sportowe. Mam nadzieję, że tym sposobem udowodniłem, że sport i hologramy mają ze sobą wiele wspólnego.